To była przyjemność. Ze wszystkich miejsc w których dane mi było być, do tego wracam myślami najczęściej. Chociaż trudno tu mówić o miejscu, to przecież ogromny kraj, zlepek wielu kultur i krajobrazów, zadziwiająco łatwo zlewających się w jedno skojarzenie - Indie. Trudno też mówić o przyjemności, jeśli wyobrażę sobie którąś z ulic Dżajpuru, Bombaju albo Waranasi. Tłok, kurz, woń jedzenia i smród chodników, krowy i ich gówna, żar słońca bezskutecznie palący niewzruszone mury pałaców i świątyń, za to z łatwością dobijający białego, spoconego białasa, który próbuje to wszystko ogarnąć. Indie nie dadzą odpocząć twoim zmysłom.
A może zmysły wcale nie chcą odpoczywać?
Indyjska kolej - szacun. Pracownicy PKP czy czegokolwiek co po nim zostało powinno tam jechać i uczyć się. Chociaż właściwie bliżej byłoby im do Wielkiej Brytanii, bo to ona sięgnęła swoją kolonizatorską macką daleko na wschód, aby wybudować wspaniałą sieć kolejową. Zresztą , pewnie i tak już tu są, Polaków na Wyspach jak pszczół w ulu, kolejarze też się pewnie znajdą.
Bilety na podróż zarezerwowane - uwaga - przez Internet, z trzymiesięcznym wyprzedzaniem. Do wyboru: klasa 1 - klima, prywatne przedziały, klasy 2 i 3 również mają klimę, jest w nich jedynie odpowiednio ciaśniej. Każdy pasażer ma swoją składaną pryczę, świeżą (w miejscowym tego słowa znaczeniu) pościel. Dalej mamy Sleeper Class - gdzie też dostajesz swoją pryczę (trzypiętrową), klimy już nie ma. Nie masz kasy albo podróżujesz na krótkim dystansie? Proszę bardzo, mamy jeszcze Chair Class i Second Class, odpowiednio z lub bez rezerwacji miejsc.
Zaskakujące za każdym razem było zobacznie własnego, "egzotycznego" wśród hinduskich, nazwiska na liście pasażerów przyklejonej przy wejściu do wagonu.
W pociągu możesz zamówić jedznie, chai - przesłodzoną herbatkę z mlekiem, owoce, napoje - wszystko, co potrzebne w drodze. To zdecydowanie najlepszy sposób na przemierzanie tego wielkiego kraju. Oto kilka kadrów podróży:
No comments:
Post a Comment